urodziny Loli

trochę się do tej ksywki nie mogę przyzwyczaić, dla mnie to po prostu MARTUSIA 🙂
wszystkiego naj Kochana, żebyś zawsze już zjadała /zamiast mnie/ paluszki krabowe 🙂

 

było sushi, były koreczki by me, i sos guacamole by me, i było miło, wesoło i jak zwykle głośno, i przy akompaniamencie muzyki i śmiechu i były fajki na balkonie i fajni ludzie, czyli my

no i był tort Marty Taty 🙂

w przerwie był mecz Chelsea vs Liverpool, byliśmy za przegranymi, czytaj za Liverpoolem